Plum Village, EIAB, Facebook

Thich Nhat Hanh   Facebook 2014-11-15 07-37-50

logo-eiab

logo-circle-pv-hills

Wielu z nas praktykuje siedzenie w medytacji po to, aby uciekać od cierpienia. Medytacja ta bowiem pozwala nam znaleźć w sobie pewne wyciszenie i odprężenie, pomaga nam zostawić za sobą świat niedoli i sporów, przez co pozwala doświadczyć trochę radości i trochę szczęścia. Siedzimy po to, by mniej cierpieć; stajemy się jak królik, który chowa się do swej nory, aby czuć się bezpiecznie.

[…]

Nie możemy przestać myśleć. W naszej głowie zawsze leci nagranie audio – hałas spowodowany nieustannym dyskursem myślowym. [...] Ciesząc się naszym wdechem i wydechem, jesteśmy w stanie zatrzymać dyskurs myślowy. Jest wtedy cisza. Możemy więc siedzieć i cieszyć się swoim wdechem i wydechem, cieszyć się bezruchem, nieobecnością myślowego dyskursu, i daje nam to jakąś radość, jakieś szczęście.

To jednak za mało. Jeśli będziemy praktykować tylko w ten sposób, trzy lata później możemy opuścić wspólnotę praktykujących. Gdy zostajemy sami i wracamy do świata, znowu uświadamiamy sobie, jak wiele tam jest cierpienia. I po trzech miesiącach albo po roku chcemy wrócić do wspólnoty. I tak może być w kółko. Może znów będziemy praktykować w ten sam sposób – doświadczać radości i szczęścia zrodzonych z wyciszenia, z zostawienia czegoś za sobą.

Taki moment to dzwonek uważności, który mówi nam, że musimy wejść głębiej. Kiedy nie potrafimy znajdować szczęścia w swojej praktyce, za nasz brak szczęścia obwiniamy inne rzeczy. Mówimy, że to przez okoliczności zewnętrzne, przez nasze otoczenie; to nie nasza wina. Z takim problemem stykają się wszystkie wspólnoty praktykujących. Ale jeśli będziemy wiedzieć, na czym ten problem polega, będziemy umieli budować własną wspólnotę tak, aby każdy mógł sobie zdać sprawę, że jeśli nie jest szczęśliwy, to dlatego, że nie potrafi dobrze dbać o swoje szczęście. Nie umie wchodzić głębiej, aby przetransformować ból, niepokój, głębokie cierpienie, nadal tkwiące w głębi świadomości.

Może jest to cierpienie przeżywane w dzieciństwie. Może jako dzieci byliśmy maltretowani. A może jest to cierpienie naszego ojca, naszej matki, których źle traktowano, gdy byli dziećmi, a teraz ich cierpienie stało się naszym. Nawet jeśli mamy tylko bardzo mglistą świadomość własnego cierpienia, musimy praktykować tak, aby się z nim skontaktować, aby rozpoznać je poprzez wgląd. I jeśli będzie trzeba pocierpieć, powiemy: „Będę cierpieć, ponieważ wiem, że przez to cierpienie nauczę się czegoś, i to wyjdzie mi na dobre”. To jak jedzenie gorzkiego melona (przepękli). Nie boimy się. Wiemy, że gorzki melon nam pomaga.

Gdy więc pojawia się cierpienie, zostań tam gdzie jesteś i przywitaj je – czy będzie to twój gniew, twoja frustracja, czy twoja niezaspokojona tęsknota. Nawet jeśli ta bryła cierpienia nie ma w ogóle nazwy, jeszcze nie potrafisz jej nazwać, to wciąż jest to cierpienie. Bądź więc gotowy, gotowa, aby się z nim przywitać, objąć je czule i z nim żyć.

Kiedy zaakceptujemy cierpienie i będziemy gotowi je przyjąć, przestanie nam ono przeszkadzać. Poczujemy, że jesteśmy w stanie przeżyć to cierpienie, ponieważ przynosi nam ono dobro i, niczym gorzki melon, uzdrawia nas. Pozwalamy więc, by cierpienie w nas było. Akceptujemy je i jesteśmy gotowi trochę pocierpieć, by się czegoś nauczyć. Jeśli nie zaakceptujemy swojego cierpienia i nie obejmiemy go z czułością, nie dowiemy się, czym ono jest. I nie dowiemy się, że to cierpienie może się dla nas okazać pouczające i przynieść nam radość i szczęście. Bez cierpienia, bez zrozumienia cierpienia, niemożliwe jest prawdziwe szczęście.

[…] Czy będziesz cierpieć trochę, czy będziesz cierpieć dużo, czy w ogóle nie będziesz cierpieć, to zależy od ciebie – od tego, czy będziesz mieć wgląd, czy będziesz mieć współczucie. To zależy wyłącznie od ciebie. Jeśli więc musisz trochę pocierpieć, pozwól sobie na to. Przyjmij swoje cierpienie z czułością, cierp z całego serca, a następnie spójrz głęboko, aby użyć swojej koncentracji, swojego wglądu, tak by mogło się narodzić współczucie, zrozumienie i by nie nienawidzić ludzi, którzy próbują sprawić ci cierpienie. Ślubujesz wprawiać się w życiu w taki sposób, by później móc tym ludziom pomagać.

 

Thich Nhat Hanh, Becoming a Bodhisattva, w: Reconciliation: healing the inner child